piątek, 25 sierpnia 2017

Rozdział I - Odwiedziny w szpitalu.

Trzynastego listopada 1986 roku pewien dziennikarz z Ameryki Północnej udał się w podróż do Caracas, aby zbadać opuszczony szpital psychiatryczny. Ten dziennikarz to ja.
Nazywam się Jason, mam zamiar odwiedzić dziwne miejsce a raczej opuszczony budynek szpitalny, czytałem o nim w gazecie, że niedługo będzie do rozbiórki, więc postanowiłem przed tym wszystkim zbadać to miejsce. Podobno bardzo brutalnie leczono tam pacjentów.
Wsiadłem w najbliższy samolot i poleciałem do wyznaczonego miejsca. Było już późno gdy wylądowałem, więc poszedłem do hotelu, w którym miałem zarezerwowany pokój i następnego dnia z samego rana chciałem rozpocząć moje badania.
Nastał ranek, godziny mijały a sen dalej nie chciał wypuścić mnie z objęć. To chyba przez ten tutejszy klimat tak dobrze mi się spało, że nie mogłem się obudzić.
Parę godzin później otworzyłem oczy. Ze zdziwieniem spojrzałem na zegarek: była już godzina 17:00. Wstałem, szybko ubrałem się, zażyłem z porannej toalety i natychmiast wyruszyłem w drogę.  Na śniadanie nie było czasu, badania ważniejsze. Wsiadłem do samochodu. Z mapy wynikało, że miejsce jest położone dziesięć kilometrów od hotelu, w którym się zameldowałem, więc droga nie była długa i miło się jechało. Powoli nastawała ciemność. Oczywiście byłem przygotowany do swojej pracy: zaopatrzony w podręczną kamerę oraz niezły zapas baterii.
Gdy dojechałem na miejsce ujrzałem wielki szpital, a raczej coś co przypominało ogromny, stary opuszczony dom... Zresztą to nie jest najważniejsze. Podszedłem do bramy, ale była zamknięta - trzeba było znaleźć inne wejście. Jednak dostrzegłem niewielką szparę między przęsłami, wystarczającą, bym się przez nią przecisnął, więc się jakoś dostałem na drugą stronę.
Włączyłem kamerę aby udokumentować wszystko od początku, od samego wejścia na teren szpitala. Wiatr szumiał, liście wszędzie latały, a gra świateł pochodzących od piorunów oraz cienie drzew wzmagały upiorne, surrealistyczne wrażenie reprezentowane przez te widoki. Podszedłem do drzwi, spojrzałem przez szybkę w nich, ale niestety nie dało się nic zauważyć w środku.
Spojrzałem w górę. W jednym pokoju paliło się światło, co było nietypowym zjawiskiem w opuszczonym budynku szpitalnym. Zainteresowało mnie to, więc postanowiłem dotrzeć do tego właśnie pomieszczenia. Rozpocząłem więc poszukiwanie innego wejścia. Postanowiłem sprawdzić, czy na wyższych piętrach ktoś nie zapomniał zamknąć jakiegoś okna w czasach, gdy szpital jeszcze funkcjonował. Plan się powiódł - jedno z nich, dokładnie w tajemniczym, oświetlonym pokoju nie było zamknięte, toteż uchyliłem je bardziej i wsunąłem się do pomieszczenia. Znalazłem się w dziwnym miejscu. Znajdowało się tu dużo starych, zakurzonych rzeczy. Rozejrzałem się dookoła zrobiłem parę kroków.
Nagle zgasło światło. Serce podeszło mi do gardła, puls przyspieszył, ale trzeba było zachować zimną krew i działać dalej, Włączyłem noktowizję w kamerze. Oświetlenie nie powalało na łopatki,  ale zawsze coś...
Szedłem więc śmiało do przodu aż doszedłem do korytarza. Było wiele opcji: pójść w jednym kierunku, w drugim... Ciężki wybór. Instynkt mi mówił, by jednak skierować się w lewo, tak więc poszedłem.  Idąc dalej odnalazłem ciekawe pomieszczenie – nazwijmy je sterownią. Znajdował się tam cały sprzęt do sterowania światłami, kamerami. Wszedłem, i zauważyłem komputer. Usiadłem przy nim zdziwiony, że był nadal włączony. Przejrzałem nagrania jakie kamery zarejestrowały. Byłem w wielkim szoku i zarazem zdziwieniu, nie dowierzałem w to, co zobaczyłem...
            Spoglądając w monitor dostrzegłem osobę ubraną w ciemny długi płaszcz, która złapała za dźwignię przy ścianie, spojrzała z szyderczym uśmiechem, pociągnęła ją... i nastała ciemność. Po paru sekundach światło znów rozbłysło. Usłyszałem głośne kroki, oraz dzwonienie łańcucha. W momencie zatrzasnąłem drzwi, a zamek w nich kliknął. Dojrzałem dwie szafy stojące w rogu. Schowałem się w jednej z nich, a po paru sekundach coś zaczęło wyważać drzwi. Ze szparek w szafie ujrzałem dużą półnagą postać, nie jestem pewien do końca czy to był żywy człowiek, czy umarła istota, gdyż odór był okropny. Ledwo wytrzymywałem w szafie przez ten smród. Nieznany osobnik szukał czegoś po całym pomieszczeniu, zaglądał do szafek, na szczęście do mojej nie zajrzał. Gdy wyszedł z pomieszczenia, ja również opuściłem swoją kryjówkę. Przez chwilę nie wiedziałem co mam robić. Pierwsza myśl jaka mi przeszła do głowy, to jak najszybciej opuścić ten budynek i udać się do swojego domu.
Wracając korytarzem chciałem na koniec udokumentować chociaż część wnętrza, nagrałem ściany, widniejące na nich obrazy pacjentów z ich opisem. Zaciekawiony skręciłem w jeszcze jedną odnogę korytarza. Było tam ciemno, włączyłem noktowizor w kamerze i ujrzałem dziwne napisy w obcym. Rozpoznałem go jako łącinę. Widniał napis „Ab alio expectes, alteri quod feceris " - czyli „co zrobisz drugiemu, oczekuj od niego”. Dziwne... Rozejrzałem się wokół z myślą czy może mnie tu jeszcze spotkać coś dziwacznego. Kierowałem się do wyjścia, gdy nagle poczułem chłód przeszywający me ciało. Widziałem już napis nad drzwiami „Wyjście” i ucieszony że opuszczę to miejsce czułem lekkie rozczarowanie, bo chciałem z drugiej strony bardzo chciałem  je dokładniej zbadać. Chwyciłem za klamkę, a wtedy…

3 komentarze:

  1. Witaj!
    Widzę, że dopiero zaczynasz z pisaniem bloga, dlatego życzę Ci powodzenia. (: Sądzę, że najgorzej jest wytrwać w pisaniu na początku, kiedy trzeba zebrać czytelników. (:
    Ciekawa jestem, co to było za półnagie ciało w szafie. Mam nadzieję, że dowiemy się tego w przyszłych rozdziałach. A skoro o rozdziałach mowa, lepiej byłoby, gdybyś następnym razem napisał trochę dłuższy. Wiem, moje wyglądają morderczo w internecie w porównaniu co do niektórych, ale i tak są normalne, hehe. Na fanfiction.net czy archiveofourown.org spotkałam się z dłuższym tekstem upakowanym w rozdział - jeśli chodzi o internet, bo podobno ludzie w internecie wolą krótsze, ale to raczej niektórzy. Kiedy mi coś przypadło do gustu, sytuacja wygląda odwrotnie.
    Dobrze, że wykorzystałeś prawdziwą łacińską sentencję, zamiast przepuszczenia tekstu przez Google Translate. Nie wiem, czemu niektórzy to robią, skoro mogą kogoś poprosić o przetłumaczenie na forum.
    A teraz przejdźmy do wychwyconych przeze pomyłek:
    ,,... mam zamiar odwiedzić dziwne miejsce a raczej opuszczony budynek szpitalny...” - przecinek przed ,,a raczej”. Radzę zakończyć zdanie na wyrazie ,,szpitalnym”, a kolejne ułożyć następująco: Czytałem w gazecie, że niedługo będzie do rozbiórki.
    ,,Było już późno gdy wylądowałem...” - postaw przecinek przed ,,gdy”. Proponuję również obserwowanie łączników, jak na przykład ,,i”, żeby się zbytnio nie powtarzać.
    ,,... włączyłem kamerę aby...” - Przed ,,aby” zawsze stawiamy przecinek, chyba że bierzemy słowo w cudzysłów i nie piszemy przed nim ,,przed”, haha.
    Po ,,i działać dalej” wstaw kropkę zamiast przecinka.
    ,,Szedłem więc śmiało do przodu aż...” - przecinek przed ,,aż”.
    ,,Przejrzałem nagrania jakie kamery zarejestrowały.” - Zacznijmy od tego, że brakuje przecinka przed ,,jakie”. Poza tym, to zdanie źle brzmi. Proponuję: Przejrzałem nagrania zarejestrowane przez kamery.
    ,,... nie jestem pewien to końca czy to był...” - przecinek przed ,,czy”. Radzę rozdzielenie zdań na dwa. Drugie zaczynać się będzie właśnie od ,,nie jestem pewien”.
    ,,Nie wiedziałem co mam robić...” - brakuje przecinka przed ,,co”.
    ,,... bo chciałem z drugiej strony bardzo chciałem je dokładniej zbadać” - brakuje przecinka przed ,,bardzo chciałem”.
    ,,Pierwsza myśl jaka mi przeszła do głowy...” - Musi być ,,przyszła” oraz przecinek przed wyrazem ,,jaka”.
    ,,... a raczej coś co przypominało...” - a ja przypominam Ci o przecinku przed ,,co”.
    Od ,,nagrałem ściany” zacznij osobne zdanie. Po ,,Było tam ciemno” radzę zrobić to samo.
    ,,... ujrzałem dziwne napisy w obcym...” - W języku obcym, oczywiście. Poza tym, dlaczego zaraz dziwne? ;) Mogły być niepokojące.
    ,,... z myślą czy może...” - przed ,,czy” należy postawić przecinek. Co więcej, radziłabym Ci zmienić słowo ,,czy” na ,,że”.
    To raczej wszystko. (: Wiem, wygląda to okropnie. Nie przejmuj się jednak. Wszyscy byli na początku beznadziejni, zwłaszcza z interpunkcji.
    Niektóre błędy mogą nie być wytknięte po kolei, bo funkcja kopiuj wklej na chwilę zawiodła w telefonie. Muszę go odświeżyć. (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *przeze mnie pomyłek
      Zabawne, kiedy człowiek mówi o pomyłkach, często sam je popełnia. Tak samo jak lekarz, którego operuje inny lekarz, jest narażony w większym stopniu na komplikacje. To przynajmniej powiedział Dubrow w ,,Poprawkach skalpelem”. Podobno dlatego, że pacjenci doradzają wtedy chirurgom.

      Usuń
  2. Po przeczytaniu tego rozdziału mam nieco mieszane uczucia, nie wiem, czy to twoje pierwsze opowiadanie, ale uważam, że lepiej można by było wszystko rozwinąć. Początek w ogóle mi się nie podobał. Wszystko napisałeś tak w pośpiechu, ni poświęciłeś zdania na opisanie hotelu, podróży samolotem, nic. Dlaczego bohater się z interesował tym szpitalem? Skąd wynalazł o nim informacje? Piszesz w pierwszej osobie, więc powinieneś pokazać nam dokładnie wszystko to, co widzi i czuje bohater.
    Ja, niestety, nie potrafiłam się wczuć w całą sytuację. :( Dla mnie to wszystko była jak sucha relacja, pozbawiona emocji.

    OdpowiedzUsuń